Podróż w czasie- muzyczny lot w kosmos

Dzień dobry,

ostatnio dużo Wam mówię o kulturze w trakcie kwarantanny. Niejako wymusiła to na mnie sytuacja . Czasy są jakie są,a ja bez muzyki długo nie wytrzymam. Rzecz jasna wszystko to, to jest tylko namiastka takiej "żywej kultury." Tego co kocham najbardziej i do czego mam nadzieje niebawem wrócę.
Tak jak pisałam wczoraj jestem bardzo wdzięczna Artystą, za tą namiastkę. Będę dziękować za ten "artystyczny promyczek nadzieje" przy każdej okazji.
Środowisko artystyczne jest mi bardzo bliskie. Dlatego też tak twarda reakcja na hejt.

Pisanie jest jak "magiczny wehikuł czasu." Dziś zabiorę Was w podróż. Cofniemy się w czasie dokładnie o cztery tygodnie.

Mamy szósty marca, piątkowy wieczór. Dziś właśnie czeka mnie wyjątkowe wydarzenie. Koncert Janka. Jednak nie taki jak zawsze. Koncert inny niż wszystkie, bo w Planetarium Centrum Nauki Kopernik.
Pomijając wszystkie niesprzyjające okoliczność. Dres w który idę na koncert. Czuję podekscytowanie. Zastanawiam się, czy nie będzie mi brakowało zabawnych historyjek Janka, pomiędzy utworami?
Wchodząc do planetarium, mówię sobie, że w sumie to jest wszystko jedno jak wyglądam. Taki szczegół jak strój, nie może popsuć mi wieczoru. Nie może popsuć radości ze spotkania z moją niezwykła team'ową rodzinką. Nie może zakłócić pięknych dźwięków pianina i śpiewu Janka.

Dzięki pomocy Moni, udaje mi się usadowić w fotelu. Światło na sali gaśnie, we mnie wzbiera radość i podekscytowanie.
Rozpoczyna się projekcja, Janek jednocześnie zaczyna grać. Dźwięk i obraz stanowią piękną całość. Jestem szczęśliwa jak dziecko. Okazuję to całą sobą. Jest mi tak fajnie tak spokojnie, że nie jestem w stanie zapanować nad nogami. Mam wrażenie, że moje nogi, nie są moje.

Podróż w kosmos trwa, Janek cudnie gra. Ja rozmyślam mamie. Zastanawiam się, gdzie jest? Jak wygląda jej świat? Czy "siedzi" gdzieś na którejś gwieździe. Czuje, że jest szczęśliwa, czuje, że nie jest samotna. Chcę wierzyć w to, że pogodziła się z tatą. Wierze w to, że wspierają mnie we dwoje. Myśli te przychodzą, spokojnie jedna po drugiej. Jedyne co czuje to spokój.

Kolejny raz jestem wdzięczna losowi, za to, że mam tak niesamowite wsparcie. Nie tylko fizyczne, ale i psychiczne.
Chwytam dłoń Moni, która siedzi tuż obok. Robię to instynktownie, chcę jej pokazać jak bardzo cieszę się, że jest teraz (i ogólnie) przy mnie. Wiem, że ten gest jest równie ważny dla niej. Dziś słowa nie są nam potrzebne.

Kiedy ta niesamowita kosmiczna- muzyczna misja dobiega końca. Moją głowę nawiedza myśl":

"Jak to jest możliwe, że
jeden człowiek
łączy tyle ludzi?
Swoją muzyką,
daje im szczęście?"

Odpowiedz znalazłam już dawno w piosence pt. "To mój Dom." Brzmi ona tak:
" Dziś już wiem jak dać
Innym to co mam
być ich chwilą
co pójdzie wraz z nimi przez świat."
Wie i daje nam fanom to co ma (najpiękniejsze.) Każdorazowo gdy śpiewa i gra. Idzie z nami przez ten świat. Nie jest tylko chwilą. Jest czymś znacznie więcej. Powiem za samą siebie mnie nauczył jak cieszyć się życiem.

Mam nadzieje, że ta podróż w czasie pozwoli wszystkim moim czytelnikom. Chodź na krótką chwilę zapomnieć o kwarantannie.
Trzymajcie się zdrowo, myjcie rączki i zostańcie w domu. Czytając mojego bloga na przykład.
#zostańwdomu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,,Osiecka po męsku"- piękne wzruszające zjawisko muzyczne.