100% szczęścia pojęcie umowne

Witam Was z Wielkim uśmiechem na twarzy i w dobrym nastroju.  Zapraszam do lektury kolejnego posta.

Wiecie po publikacji ostatniego postu i po wieczornej rozmowie z Magdą. Zaczęłam się się zastanawiać jak to jest z naszym ludzkim szczęściem? Zastanawiałam się również nad tym czy ja mogę powiedzieć o sobie że jestem szczęśliwa?

Rozmyślając nad tym doszłam do wniosku, że na pierwsze moje pytanie, nie ma jednej odpowiedzi.  Czemu właśnie tak uważam? Ilu ludzi na świecie tyle odmian szczęścia czy nie prawda?

Natomiast na drugie pytanie mogę odpowiedzieć Wam dwutorowo, czemu właśnie tak już wyjaśniam.

Posłuchajcie proszę.

Pozornie jestem osobą szczęśliwą, mówię, rozumiem, itd. Czemu to zatem tylko pozory, bo cały czas mi się wydaje, że prawdziwe szczęście nieustannie gonie. Czasem udaje mi się je dogonić. Wtedy mogę powiedzieć:

Tak, bywam na prawdę szczęśliwa.

Tu rodzi się kolejne pytanie czemu bywam szczęśliwa, a nie jestem szczęśliwa?

Mówię tak o sobie dlatego, iż uważam szczęście za pojecie umowne. Nigdy nie jest tak, a żeby nie mogło być jeszcze lepiej czy nie prawda? Wiem, że poczucie mojego własnego prawdziwego stu procentowego szczęścia to tylko ulotne chwilę, które teraz są a za moment ,,każą się gonić"

Kiedy zatem bywam  szczęśliwa.

Na pewno, wtedy gdy spełniłam swoje marzenie. ,,Udając się do pewnego cudownego Metra". Bywam szczęśliwa gdy jestem komuś potrzebna. (pozdrawiam moje kobietki). Uczucie szczęścia daje mi możliwość oddawania się mojej pasji. 
Teraz muszę zwrócić się do pewnej Rybki.Kochana bardzo chętnie wykonałam ostatnie powierzone mi przez Ciebie zadanie. Czemu? Odpowiedz jest prosta po pierwsze czułam, że jestem Tobie potrzebna. Po drugie połączyłam ze sobą aż dwie moje pasje pisanie i pewną jakże piękną muzykę. Dlatego Bardzo bardzo Dziękuje, że mnie o to poprosiłaś. Nie było to łatwe. Jednak dało mi masę frajdy i szczęścia.
Byłam szczęśliwa również wtedy kiedy powierzono mi prowadzenie projektu unijnego kilku festiwali i zrobienie kilku całkiem fajnych wywiadów. Pracy i adrenaliny było mnóstwo. Właśnie ten solidny kop adrenaliny dodawał pikanterii wszystkim tym zajściom a to kolejno powodowało u mnie ogromne szczęście  

Mam nadzieje, że wybaczycie mi odrobinę tej prywaty. Był jeszcze jeden epizod, gdy byłam szczęśliwa. Jednak wybaczcie mi [po raz drugi dziś ;-) ] tego Wam nie opowiem, ponieważ jest  to dla mnie zbyt osobiste.

Wiem że osoby, które mnie dobrze znają wiedzą co mam na myśli.

Ps. Zanim poddacie ten post jakiejkolwiek ocenie, przeczytajcie go dwa razy i pamiętajcie, że to tylko moje obiektywne uczucia.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

,,The show must go on"- Queen symfonicznie

Dwadzieścia lat, a może mniej.

,,Osiecka po męsku"- piękne wzruszające zjawisko muzyczne.